
1159 w magazynie
Jakub Zając
HALT. Zapiski z domu trzeźwienia
PRZECZYTAJ WYBRANY FRAGMENT KSIĄŻKI POSŁUCHAJ ROZMOWY Z AUTOREM
LITERACKI TRAKTAT O ALKOHOLIZMIE
„Odszedł mistrz literatury »alkoholowej« Jerzy Pilch (Hłaski już dawno nie ma), nie da się już wypić z autorem opowieści Moskwa – Pietuszki Wieniediktem Jerofiejewem, ale jest godny następca – Jakub Zając”.
ARTUR GÓRSKI – PISARZ, DZIENNIKARZ, KORESPONDENT WOJENNY
To nie jest zwykła książka o alkoholiku, który dzieli się swoimi wspomnieniami z ośrodka odwykowego. To raczej opowieść o skatowanej duszy, udręczonym ciele i niezwykle bystrym umyśle.
Jeśli spodziewacie się, że dostaniecie soczysty opis staczania się w chorobę wraz z receptą na cudowne ozdrowienie, to czeka was rozczarowanie. Nie dowiecie się też, ile trzeba wypić i jak nisko upaść, żeby otrzymać diagnozę: alkoholik. Nie poznacie cudownego sposobu na to, co trzeba zrobić, żeby alkoholikiem przestać być. Znajdziecie tu co prawda sporo terapeutycznych wskazówek i objawień, dowiecie się, jak wygląda proces uzależnienia i proces trzeźwienia. Ale to jest właściwie historia bez happy endu, bo zakończenie nie zostało jeszcze napisane. Autor, jak większość z nas, każdego dnia pisze je od nowa.
HALT można czytać jak poradnik, jak wciągającą, dobrą literaturę, jak przewodnik po widmowym Krakowie i jak zbiorową autobiografię Pokolenia X. Bo wszyscy śnimy koszmarnie, wszyscy żyjemy w strachu i wszyscy jesteśmy w taki lub inny sposób uzależnieni.
1159 w magazynie
- Data wydania: 09.03.2022
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Format: 135 x 205 mm
- Liczba stron: 272
- Cena detaliczna: 25,99 zł
- Kategoria: biografie, literatura faktu
- ISBN: 9788380327344
GosiaK. –
Książka Jakuba Zająca jest poruszająca, autentyczna i pomaga nieco zrozumieć z czym osoby uzależnione się zmagają. Czasami w kilku zdaniach można przekazać więcej niż pisząc całe tomy sztucznych opowieści. Autor przedstawia swoje emocje, które towarzyszyły mu w ciężkiej drodze do trzeźwego życia. Kim jest alkoholik? Czy w ogóle można go zdefiniować? Jakub Zając opisuje jaką drogę przechodzi i jak rozumie samego siebie. Co odczuwa, czy wie, że najbliższe mu osoby chorują również, tak jak on? Czy alkoholik w ogóle dostrzega kogokolwiek poza sobą? W książce pokazane jest jak osoba uzależniona tworzy swoją rzeczywistość i dlaczego picie jest dla niej takie ważne i często nie potrafi z niego zrezygnować. Można tutaj znaleźć niektóre odpowiedzi i chociaż trochę zrozumieć. Ta książka jest prawdziwa. To pierwsza myśl, która pojawiła mi się w głowie po przeczytaniu. Przesycona szczerością, wrażliwością i świadomością pochłonęła mnie i nie mogłam się od niej oderwać. Mądra i niezwykle dojrzała. Nie da się wymyślić takich emocji, nie da się wykreować tych wydarzeń bez przeżycia ich. Pomimo prawdopodobnego podobieństwa z przeżyciami innych uzależnionych osób i tak jest bardzo osobista. Każdy przecież jest inny, inaczej odczuwa, inaczej reaguje. W książce bardzo widoczne są wrażenia, reakcje, szczegóły, nawet krępujące sytuacje z życia uzależnionego.
No i ta kwestia szczerości autora z samym sobą. Świadomość, że istnieje otchłań, w której czyha na nas lęk, niemoc. Czasem przychodzi ten czas, kiedy zaczynamy walczyć z demonami. Czy z nimi w ogóle można wygrać? Czają się raczej uśpione w każdym z nas i nie można ich obudzić, bo walka znów się zacznie..o ile starczy nam na nią sił.. Polecam . Naprawdę warto przeczytać!
_och_man_ –
Chamska kopiuj-wklejka z Insta, bo czemu nie?
Gdy zbliżałam się do nieuchronnego finiszu historii Jakuba Zająca (choć trudno mówić o finiszu czegoś, co trwa nieprzerwanie, dzień po dniu – i oby jak najdłużej), powzięłam pewien plan. Zamarzyłam sobie, by moje odczucia ubrać w słowa równie piękne, jak te wydrukowane na kartkach “Haltu”. Nie mam wątpliwości, że zadanie to przerasta moje możliwości (przynajmniej dryg do rymowania utrzymuje się na stałym poziomie). Niezależnie od tego, jak koślawa okaże się owa a’la recenzja, czuję ogromną potrzebę skreślenia tych kilku słów.
“Halt” nie jest książką, którą łykniecie na raz (opinii tej w żaden sposób nie determinuje fakt, że moja lektura przypadła na okres uczelnianej tabaki).
To nie “maluch” otwierający alkoholową sztafetę na imieninach cioci. Poszczególne słowa – jakże proste, a równocześnie monumentalne w metaforycznych konfiguracjach – rozleją się po Waszych trzewiach, przenikną do krwioobiegu i nieprędko skończą w szponach metabolizmu.
W pewnej rozmowie autor podzielił czytelników owego tytułu na trzy grupy. Myślę, że najbliżej mi do tej ostatniej – zrzeszającej “poszukiwaczy literatury”. Wiodę żywot abstynencki (nie chciałam posiłkować się moim “ulubionym” słowem, po prostu tak jakoś wyszło); statystkę psuje mi jeden jedyny kieliszek szampana i te kilkanaście sztuk wiśni zatopionych w likierze (śmieszne, że owocki te jedynie w takiej formie mnie nie odstręczają). Nie jestem też osobą współuzależnioną.
Całe szczęście, “Halt” w swej zawartości nie skupia się wyłącznie na nałogu alkoholowym. Spragnieni (nomen omen) sensacji nie uświadczą tu rozdziałów pokroju “tydzień chlał na umór – tak skończył”. Wszyscy ci, którzy osiągnęli zapijaczone dno (o ile znajdą w sobie jakiekolwiek pokłady sił umożliwiające lekturę) zapewne poczują się rozczarowani faktem, że ostatnia strona nie zawiera magicznej formułki, która przetransportuje ich do krainy mlekiem i miodem płynącej (w końcu jakaś odmiana).
Nie trzeba być alkoholikiem, by sięgnąć po “Halt”. Mało tego, nie trzeba się określać mianem osoby uzależnionej od czegokolwiek (choć głupotą byłoby sądzić, że wszyscy jesteśmy czyści). Zagwarantować mogę, że po lekturze:
• nie spojrzycie w ten sam sposób na Tego Jednego Pana/Tą Jedną Panią skrzętnie ukrywających brzęczący ekwipunek w plastikowej torbie wielokrotnego użytku
• nie spojrzycie w ten sam sposób na siebie
Lektura “Haltu” była niesamowitym doświadczeniem. Poznałam bliżej wyjątkową personę, którą od blisko roku kojarzyłam wyłącznie z czarno-białych, instagramowych kadrów (czyżby to one nakazywały mi zagrzać miejsce na profilu J.?). Jako, że jest to książka, którą przyszło mi otworzyć kolejny rok mojej czytelniczej przygody, mogę jedynie życzyć sobie, by kolejne tytuły dorównywały jej niezwykłości (coś czuję, że nie przyjdzie mi na to długo czekać – #annaipanb).
Mam nadzieję, że w końcu zdołam odpowiedzieć na pytanie “czy to, co robię dzisiaj, przybliża mnie do tego, co chcę robić jutro”.
aniabex –
„Każdy ma takie mądrości życiowe, jakie zasady, które zdecydował się złamać”.
Czasami po prostu trzeba wyjść ze swoje strefy komfortu, chociaż takie „spacery” potrafią zaboleć, zawieść, zawstydzić, a nawet zaskoczyć.
„Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” – to książką która długo czekała na mojej półce zanim przyszedł moment, że znalazłam odwagę i poczułam potrzebę, by w końcu po nią sięgnąć. Chyba najbardziej bałam się, że nie będę w stanie zrozumieć osobistego punktu widzenia Autora. Bądźmy szczerzy, temat jest trudny, intymny, chory..
Alkoholizm – nieuleczalna choroba ogarniająca wszystkie trzy płaszczyzny życia, fizyczną, psychiczną i duchową. Choroba, która odbiera zdrowie, niszczy relacje, marzenia i plany, rozbija rodziny, odziera z godności.. A wyjście z tej matni samotności wymaga wiele trudu, odwagi, odpowiedniej motywacji i niestety, w wielu przypadkach kończy się niepowodzeniem. To skomplikowany proces, wyścig z samym sobą na kolanach po bruku, dożywotnie piętno całych rodzin.
„Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” pozwala stanąć w „innym” miejscu, spojrzeć z „innej” perspektywy, może nawet spróbować zrozumieć problem ludzi, którymi być może sami jesteśmy. Ludzi, których się przecież kochało, albo wciąż jeszcze kocha, których się zwyczajnie lubi, szanuje, albo wręcz nienawidzi, tych których się dawno skreśliło, pogrzebało żywcem w swojej głowie. Tych, którzy tak bardzo krzywdzą innych.. i samych siebie.
Polecam.
Gratulacje dla Autora za odwagę, szczerość, wrażliwość, autentyzm i talent. Za słowa, które długo jeszcze będą wybrzmiewać w mojej głowie, a ich sens i wagę mam szczerą nadzieję jeszcze zgłębiać.
nie_OBOWIĄZKOWA_literatura –
HALT. ZAPISKI Z DOMU TRZEŹWIENIA.
@jakub_zajac_official
Zdecydowanie najmocniejsza 📖 o ludzkich słabościach, które prowadzą do zgubnego uzależnienia.
Autor doskonale pokazuję nam świat widziany oczami alkoholika.
Czy naszego bohatera stać na podjęcie 🥊🥊 z 🥛🥃❓
Jest to doskonała przestroga szczególnie dla młodych aby nie popaść w pijackie szpony powolnego zatracania się.
Rewelacyjny debiut Pana Jakuba.
Prawdziwe życie przeniesione na kartki papieru.
Ludzkie słabostki, problemy, lęki, nadzieje, sens życia o który warto walczyć to wszystko w pięknym stylu ukryte między wierszami.
Jak bardzo mocnym💪 trzeba być, by móc po bolesnym upadku wstać🚶♂️ i iść dalej 👣
Prawda jet bolesna – każdy z nas może być jak bohaterowie owej lektury.
Jak wiele trzeba przeżyć by stworzyć absolutny hit wśród książek.
A propo alkoholu który wylewa się niemalże na każdej stronie w Halcie.
Ta 📖 jest jak Chateau Mouton Rothschild 1945 wśród win.
wilkvirginia –
Poetycki traktat o pijaństwie. Maniakalny taniec nad przepaścią, momentami na granicy światów. A wreszcie spowiedź erudyty alkoholika, która szokuje i przełamuje tabu. Spowiedź do bólu szczera, brudna i brzydka, a zarazem tak piękna.
Ta książka to swoiste kuriozum, dwa bieguny. Bardzo metodycznie opisany proces wychodzenia z nałogu, ale też naznaczony niebywałą literacką głębią.
Jakub Zając to wirtuoz porównań. Autor pieścił mnie swym językiem tak, że po zamknięciu ostatniej strony, czułam rozlewającą się po wszystkich zakamarkach mego ciała pełnię literackiej rozkoszy.
Halt to książka, która poruszy w Was struny, o których istnieniu dawno zapomnieliście. Nie trzeba być alkoholikiem, żeby utożsamiać się z alter ego pisarza. Jeżeli w życiu czegoś boleśnie doświadczyliście i macie problem z tym, żeby na nowo poskładać kawałki duszy, to jest to lektura, po którą koniecznie musicie sięgnąć. Bardzo polecam.
Sylwia Jedyńska –
Bałam się lektury tej książki.
Po pierwsze dlatego, że książek traktujących o uzależnieniach, w tym o uzależnieniu od alkoholu przeczytałam wiele, a tak niewiele z nich zapadło mi w pamięć. Bo były nijakie i w tej nijakości takie same, smutne kalki z języka alkoholika, jak tłumaczenie z kiepskiego translatora.
Po drugie dlatego, że zupełnie przypadkiem, w wirtualnym świecie poznałam autora „Haltu”, Jakuba Zająca. Bałam się, że jeśli książka okaże się zaledwie kolejną z wielu (patrz wyżej), to będę musiała mu o tym powiedzieć, a nie jestem w tym dobra.
Na szczęście, w przypadku „Haltu” pierwsze nie ma miejsca bytu, więc naturalnie, zamiast drugiego powstaje to, co szumnie chciałabym nazwać recenzją, ale pozostanie tylko moją subiektywną opinią.
Jakub w swojej książce porusza temat bardzo ważny społecznie, problem, który wciąż rośnie i nie zapowiada się, by miało się to zmienić. Ale robi to w sposób, który zaspokaja moją potrzebę literackiej estetyki – odnalazłam tutaj bogaty, barwny język, metafory, odwołania do mitologii czy filozofii – ta książka pobudza do myślenia i czytania między wierszami. To dla mnie ważne, bo nie lubię bylejakości, za to doceniam trud i staranność.
„Halt” nie jest zwykłą książką o alkoholiku, który dzieli się swoimi wspomnieniami z ośrodka odwykowego. To raczej niezwykła opowieść o skatowanej duszy, udręczonym ciele i niezwykle bystrym umyśle, o trio, które wespół w zespół przemierzyło wszystkie dziewięć piekielnych kręgów: tam i z powrotem, tam i z powrotem, tam i…
Jeśli spodziewacie się, że dostaniecie tu przepis na bolesny upadek wraz z receptą na cudowne ozdrowienie, to czeka Was rozczarowanie. Nie dowiecie się, ile trzeba wypić i jak nisko upaść, żeby otrzymać diagnozę: alkoholik. Nie dowiecie się, co trzeba zrobić, żeby alkoholikiem przestać być. Znajdziecie tu co prawda sporo terapeutycznych wykładni i wskazówek, dowiecie się jak wygląda proces uzależnienia i proces trzeźwienia. Ale to jest właściwie historia bez happy endu, bo zakończenie nie zostało jeszcze napisane. Autor każdego dnia pisze je od nowa. Dostaniecie za to niesamowitą szansę do refleksji, jeśli tylko zechcecie przyjąć do wiadomości kilka gorzkich prawd, które odnajdziecie pomiędzy kartami tej opowieści. Jedna z nich brzmi: alkoholikiem się jest, a nie bywa. Druga, być może dla Was jeszcze gorsza głosi, że to może stać się udziałem każdego z Was. Bez względu na wiek, płeć, kolor skóry, poziom wykształcenia. Bez względu na stan posiadania, osiągnięcia życiowe, zawodowe, bez względu na to, czy to whisky, wódka czy „tylko” prosecco. Choroba alkoholowa jest wyjątkowo demokratyczna – dziś ja, jutro możesz to być Ty. A jeśli wydaje Ci się inaczej, to pamiętaj, że pycha kroczy przed upadkiem.
HALT w nomenklaturze terapeutycznej to akronim (znajdziecie jego wyjaśnienie w książce), ale wielu ludziom kojarzy się z niemieckim „STÓJ”. Może i Was lektura skłoni do zatrzymania się i pochylenia nad własnym życiem?
Z pełnym przekonaniem polecam tę książkę. To, moim zdaniem, lektura obowiązkowa dla każdego mającego styczność z osobami uzależnionymi, czy to prywatnie, czy zawodowo. To lektura obowiązkowa dla każdego zainteresowanego tematem alkoholizmu. To lektura również bardzo ważna dla każdego alkoholika – jeśli tylko nie boi się spojrzeć w lustro.
Na koniec mój ulubiony cytat z książki:
„Spraw, bym nigdy nie zapomniał, jak trudno jest przestać pić i, by to ‘nigdy’, nigdy nie pozwoliło mi zacząć pić od nowa.”
@poetwithoutchoice –
Niezwykle mroczna, niepokojąca i niestety na wskroś prawdziwa opowieść. Porusza ukryte struny, budzi w czytelniku niepewność, czy może mieć do samego siebie zaufanie, jeśli można je tak łatwo i niepostrzeżenie stracić, co więcej nieodzyskiwalnie. Powieść napisana lekkim językiem, pełna alegorii i metafor. Pamiętnik, poradnik, zbiór opowiadań – znajdziemy w niej dosłownie wszystko, a jeśli kiedykolwiek mieliśmy w jakikolwiek sposób do czynienia z alkoholizmem pozwala zrozumieć, co się dzieje z człowiekiem uzależnionym. Co w nim siedzi, kto w nim siedzi? Jakub Zając to dla mnie odkrycie minionych miesięcy. Pisarz wrażliwy, ale realistyczny, pisze konkretnie i bez eufemizmów. Jego debiut jest wielowątkowy, wielowarstwowy, po prostu niezwykły i jakże intymny. Genialny!
tkliwadynamika –
Co to jest Zmartwychwstanie? Dotyczy mnie czy tylko Jezusa Nazarejczyka?
Co to jest alkoholizm? Nie wiem o nim nic ponad to, co usłyszałam w rodzinnych opowieściach o dziadku, którego nigdy nie poznałam przez jego nałóg.
Nie mogłam znaleźć lepszego dnia na polecenie Wam tej wyjątkowej książki.
“Halt” Jakuba Zająca to opowieść o druzgocącej sile uzależnienia, upadkach i powstaniach. Zmrtwychwstaniu z największego ludzkiego upodlenia, które jednak nie jest dane raz na zawsze.
@jakub_zajac_autor opisał trudy drogi powrotnej do trzeźwości. Swojej własnej. To właśnie sprawia, że ta historia miażdży. Zwłaszcza, kiedy narrator nie jest dla czytelnika tylko anonimowym literackim tworem, ale realnym człowiekiem. Człowiekiem, którego twarz przypominasz sobie, czytając każde zdanie.
“Halt” to nie historia podana podana czytelnikowi na tacy. To raczej emocjonalna układanka uzupełniona o fachowe objaśnienia procesu trzeźwienia.
Nigdy nie powiem, że mogłam się “wczuć w sytuację narratora”, nie powiem, że to “pouczająca książka”. Powiem tylko, że przeczytałam ją już kilka dni temu i potrzebowałam trochę czasu, żeby ochłonąć.
Zachwyt nad metaforami. Refleksja nad językiem. Przerażenie historią. Strach o narratora. Nie można przeczytać “Haltu” bez emocji.
chaotycznie_spokojna –
Książka autorstwa @jakub_zajac_autor. Poruszająca, dosadna, trudna i liryczna. Cokolwiek nie napiszę, będzie wciąż mało, by wyrazić mój podziw i zachwyt tą lekturą, bo każdy powinien przeżyć ją na swój sposób przez pryzmat własnych doświadczeń.
Ciężki temat spisany lekkim piórem. Niezwykle pouczającą historia. Nie ma mowy, że znajdzie się ktoś, kto nic z niej nie wyniesie. Wspaniała powieść dla tych, którzy mają w jakikolwiek sposób styczność z alkoholem i chorobą alkoholową, jak i dla tych, którzy z procentami nie mają nic lub niewiele wspólnego.
Zawiera czystą prawdę dążenia do odnalezienia samego siebie. Każda strona to mały kroczek przez swoiste piekło, każda następna: ratunek w postaci gwałtownie zaczerpniętego haustu powietrza.
Głęboki ukłon w stronę odsłonięcia własnej osoby i trudu przechodzenia przez spiętrzone problemy. Z poezji do racjonalnych rad i postępowania, przez lirykę, codzienność funkcjonowania aż do “normalności” krok po kroku, z tysiącami kroków w tył.
Abstrahując od wartościowego tematu, książka napisana niezaprzeczalnie wyjątkowo. Mieszanka skomplikowanych słów, “dygresji”, odniesień na każdym poziomie (książki, religia, życie) i prostego, aż nazbyt zwyczajnego języka wplecionego w zawirowane zdania. Jeśli ktoś uważa, że nie da się napisać zdania na kilka linijek albo z mnóstwem przecinków czy łączników “i”, w którym czytelnik się nie zgubi a jeszcze bardziej wciągnie w opowieść, to odsyłam do lektury.
Niewiele książek zachwyca mnie tematycznie i technicznie (cóż, wybredna jestem). Nie wyobrażam sobie, by spod tego pióra nie wyszła kolejna książka.
Chapeau bas!
moni_sad –
Alkohol służy niejednokrotnie łagodzeniu samotności, bólu, cierpienia, podniesieniu poczucia wartości. Zdaje się, że reguluje emocje. Zapominamy. Procenty choć przez chwilę przynoszą ulgę. Jakie to złudne. Tak łatwo się zagubić.
Osoby, które chcą wyzwolić się z choroby alkoholowej mają przed sobą ciężkiego przeciwnika. Każdego dnia rozpoczynają walkę. Wytrzeźwieć jest łatwo, problem tkwi w utrzymaniu abstynencji.
Proces trzeźwienia w niepowtarzalny sposób opisał Jakub Zając w książce “Halt. Zapiski z domu trzeźwienia”. To swoisty dziennik, osobiste przeżycia i spostrzeżenia autora. Jego droga jaką przeszedł oraz walka o lepszą przyszłość. Coś, co dla niektórych jest nieosiągalne.
Czytamy o emocjach, upadku, sięgnięciu dna, lękach, planach. Poznajemy małe a jednocześnie wielkie historie ludzi uzależnionych, bo autor opisuje nie tylko siebie.
Świetny styl. Czasami wręcz poetycki obraz, co daje wieloznaczność treści. Wierzcie mi, można się zauroczyć i zatracić w tym jak przedstawia przeżycia. Dzięki temu, wkraczamy w umysł uzależnionych. Książkę pomimo, że trochę chaotyczna, bo opisuje wiele, czyta się rewelacyjnie. Przecież to z chaosu rodzi się porządek i tkwi w tym jakaś metoda.
Doskonała pozycja dla wszystkich, którzy chcą poznać co się dzieje z psychiką człowieka uwikłanego w ten nałóg, jak i dla tych co się zmagają z chorobą. To autentyczny przekaz. Przestroga, że alkohol nie rozwiązuje problemów tylko je nasila, a zarazem nadzieja. Książka mocna. Trudna.
Opis procesu wyjścia z nałogu poprzez użycie metafor, w sposób doskonały i dobranych idealnie cytatów tworzy perfekcyjną całość. To nie tylko suchy zapis etapu trzeźwienia. To również osobiste emocje. Wewnętrzna przemiana i walka ze sobą. Demony przeszłości mogą dać o sobie znać w każdej chwili, a rzeczywistość może już nie być nigdy taka sama.
Takie osobiste historie są mi szczególnie bliskie. Historie o bólu tworzą płaszczyznę, w której inni mogą znaleźć pocieszenie. Ból jednej osoby ma sens, gdy przynosi ukojenie i ulgę innej.
Na koniec cytat, choć ma znikome znaczenie w kontekście całej tej historii, ale mnie urzekł.
“Bliscy ludzie są ciepli i smaczni”.
Rozpłynęłam się.
To była uczta. Jakubie pisz. Pisz więcej. Chcę to czytać.
Gorąco polecam!
“Niech ta tkanina alkoholowej opowieści, ten wielki zawomitowany i zmięty dywan fabuł, te haftowane wódką monologi śmierdzą nam zawsze przestrogą trzewi wołających każdej bezsennej i samotnej nocy. Chcę czuć głód alkoholowy, chcę, żeby chciało mi się pić, żeby mnie ciągnęło, szarpało, darło do chlania, tylko w ten sposób może uda mi się dzisiaj nie napić”.
Sara –
Lubię książki o nałogach. Lubię książki o ludziach, którzy zatracają się w czymś bez reszty, szaleńczo, nawet jeśli ta rzecz ich niszczy. Dlatego kiedy dowiedziałam się o „Halcie” Jakuba Zająca , nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie.
Na pewno nie jest to lektura łatwa, choćby ze względu na nietypową formę. Nie ma klasycznej fabuły z rozpoczęciem i zakończeniem. Przypomina raczej połączenie eseju, poezji, strumienia myśli.
Narracja się zmienia, a piękne, literackie opisy są przetykane suchymi regułami i wytycznymi panującymi na odwyku. Niektórych taka forma może zniechęcić, mnie nie. Właśnie dlatego lubię książki o nałogach. Bo w nich można więcej. Zasad nie ma!
„Halt” na pewno skłania do refleksji i niebezpiecznie angażuje, zwłaszcza że autor wprost zadaje czytelnikowi pytania, skierowane do osoby uzależnionej. Na przykład – „Przypomnij sobie chwilę kiedy ostatnio byłeś szczęśliwy na trzeźwo?”
I zanim się obejrzymy, sami siedzimy na odwyku razem z bohaterami, analizujemy nasze dzieciństwo, związki, pracę, zastanawiamy się, co i kiedy poszło nie tak w naszym życiu. W „Halcie” nie ma moralizatorstwa, nie ma złotego środka na ból, są mocne wspomnienia, emocje i refleksje. Ostrzegam, książka uzależnia. Ja pochłonęłam ją w dwa dni i czekam na kolejną.
Papierowy Morderca –
„Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” to emocjonująca podróż przez uzależnienie. Jakub Zając jest alkoholikiem, obecnie od ponad dwóch lat pozostaje trzeźwy (tak było, gdy pisałam tę recenzję – teraz gość może się pochwalić jeszcze lepszym wynikiem). Ten młody mężczyzna, urodzony gdzieś na pograniczu pokoleń X i Y, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, nauczyciel języka polskiego w liceum, sięgnął dna i znalazł w sobie na tyle odwagi, aby w formie książki opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Bez koloryzowania, chociaż barwnym językiem, bez wymysłów, ale w wymyślny, wysublimowany sposób pokazał prawdę o chorobie alkoholowej. Wstydliwą, brudną i całkowicie beznadziejną.
Pod nazwą „Halt” mieści się ośrodek leczenia uzależnień, w którym autor stawał na nogi po kolejnym alkoholowym upadku. Uczył się nowego sposobu myślenia, walki z pokusami, wypracowywał w sobie nowe, wolne od procentów nawyki. Analizował siebie, swoje zachowania, uczył się o swoim problemie mówić. A jak już opanował podstawy i w swojej niepewności czuł się na tyle silny, by swoją historią podzielić się z szerszym gronem. „Halt…” nie jest powieścią, nie jest poradnikiem, nie jest także dziennikiem. To właśnie tytułowe zapiski, które powstały jako kolejny krok terapii. Nieco chaotyczne, raz odnoszące się do życia pod wpływem, innym razem do procesu leczenia, potem mówiące o trudach życia w trzeźwości.
Lektura „Haltu…” jest przyjemnością perwersyjną. Opowieść o alkoholizmie z założenia nie może mieć i nie ma w sobie nic miłego. A jednak każde kolejne zdanie książki przynosiło mi coraz słodsze spełnienie. Skomplikowane konstrukcje zdaniowe, wyszukane słownictwo, metafory i porównania, nawiązania do literatury – to językowa pornografia, duchowa uczta, wobec której nie da się przejść obojętnie.
Wysoce sugestywne, tętniące życiem fragmenty o mocno obrzydliwym zabawieniu tak licznie pojawiają się w historii, że bez zastanowienia nazwę ją prozą turpistyczną. Nie jest to tryskające sztuczną krwią gore, nie jest to opowieść o gotyckim rodowodzie, ale budząca odrazę dokumentacja psychicznych i fizycznych stanów, jakie towarzyszą alkoholikowi w kolejnych fazach jego uzależnienia i leczenia. Poniżej krótki przykład tego obscenicznego festiwalu słowa.
“Pragnął jakby wywlec się na lewą stronę, wypuścić z wnętrza otwartej głowy wszystkie rozpierające ją natręctwa, a potem uwolnić ciało od pożogi niezaspokojonego głodu – rwać włosy, drzeć pasy skóry i kawały mięsa, przeglądać je dokładnie w zakrwawionych dłoniach, dłubać palcami we wnętrznościach i wydrapywać paznokciami toksyczne komórki, wyciskać jad z zainfekowanych wągrów, rozdzierać żyły i filtrować płynącą w nich krew, oddzielając tę potrzebną do życia od tej, która pompuje tylko permanentny niepokój, nieznośną, łaskoczącą niecierpliwość, łechcącą pokusę autodestrukcyjnej perwersji”.
Przez cały utwór, od samego tytułu, widać fascynację autora Dostojewskim. Nie chodzi tylko o oczywiste nawiązania, cytaty i gry słowne, ale o cały styl, w jakim „Halt…” został napisany. To opowieść pełna mroku, niepokojąca, choć przerywana humorystycznymi wtrąceniami. To śmiech przez łzy, gorzkie i dławiące, wypalające policzki. Chciałoby się powiedzieć, że stworzony przez Zająca świat to próba odnalezienia w polskiej rzeczywistości pierwiastka rosyjskiej, niespokojnej i brutalnej duszy, ale nie. Ten świat nie został stworzony, ale po prostu opisany. Poza tym mamy niezliczone odwołania do Biblii, mitów, klasyków światowej literatury – twór, który wyszedł spod pióra błyskotliwego, inteligentnego człowieka.
Nie jest łatwo przejść przez „Halt…”, szczególnie gdy ma się za sobą trudne doświadczenia, niekoniecznie alkoholowe, ale prowadzące do takich samych stanów emocjonalnych, pełnych strachu, pustki, nienawiści. Choć umysł człowieczy jest skomplikowany, to jednak, jak to mówią, dwa razy koła nie wymyślisz. Wszyscy odczuwamy te same emocje, produkujemy te same hormony, biochemia naszego mózgu wykazuje ciągle te same zaburzenia, aby pod nazwą chorób psychicznych pchać nas do tych samych, niebezpiecznych, destruktywnych lub autodestruktywnych zachowań. Lektura opowieści Jakuba Zająca jest zatem dlatego trudna, że jest cholernie prawdziwa.
Optymizmem napawa fakt, że zdolny, wrażliwy i elokwentny mężczyzna walczy z powodzeniem z uzależnieniem od alkoholu. Smutne wydaje się jednak to, że abyśmy o nim usłyszeli, abyśmy mogli posmakować jego literackiego kunsztu, musiał on najpierw zejść do trzeciego poziomu piekła. A stamtąd się nie wraca, tylko wychodzi na zwolnienie warunkowe. J. – nie spapraj tego.
Serdecznie polecam. Warto.
Katarzyna Pskiet (blog_do.brzegu) –
Sami jesteśmy w naszych życiowych decyzjach ostatecznych, sami kiedy toczymy walkę z własnymi demonami i sami, kiedy alkohol przyciska nas swoim butem do ziemi, próbując rozdeptać jak robaka. Walka z piciem, to nic innego, jak stawianie czoła przenikającej nas samotności, którą maniakalnie próbujemy z siebie spłukać. Chcemy tym całym alkoholem zalać to wszystko, co przykleiło się niechciane do gardła i dławi nas każdego dnia.
Tak sobie myślę, że alkoholizm rodzi się w bólu, do końca niezdefiniowanym i nieokreślonym, umiejscowionym gdzieś pomiędzy głową, a sercem. Leczenie natomiast wymaga, nazwania tych metafizycznych dolegliwości i zezwolenia na powolne zabliźnianie się odnalezionych w nas samych ran.
Zawsze byłam łasa na poezję, na cudowne słowa i emocje. Jednak nie spodziewałam się, że znajdę piękno liryki właśnie tu – w książce o chlaniu. Że można ten cały brud walki z nałogiem, oblec w tak poetyckie metafory i rozbudowane zdania. Miałam niebywałą przyjemność, czytać coś na kształt prozo-poezji, bo choć to przecież proza najprawdziwsza, to ilość zgromadzonych emocji i autentyczność, zapewnia doznania właściwe najszczerszej liryce.
“Halt” jest jak drzwi do przedziwnych stanów cudzej świadomości. Czułam jak włażę z butami w czyjeś cierpienie i się w nim bezczelnie taplam. Stałam się cichym, wnikliwym obserwatorem czyjegoś upodlenia, a potem podnoszenia się z kolan. Taka lektura otwiera nam szerzej oczy, pomaga zrozumieć drugiego człowieka, ale też jest przestrogą, aby w życiu ponad wszystko cenić wolność i nie stracić jej przez wyniszczający nałóg.
Karolina –
“Alkoholizm to predyspozycja. Uśpiona i czekająca na przebudzenie potencjalność ludzi o specyficznej osobowości. Czuła struna duszy, która raz poruszona, rezonuje w pudle ziemskiej, cielesnej powłoki funeralnym c-moll. Alkoholizm to brawura. Nieprzewidziana mutacja cierpliwie hodowanej rośliny, przekarmiony i zbyt długo żyjący knur, popis emerytowanego rajdowca, salto mortale kulawego akrobaty, hiperpijaństwo ad absurdum. Alkoholizm to praca na pełny etat, całodobowy dyżur i nocna zmiana. Alkoholizm to wypracowanie- wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Alkoholizm to przeznaczenie.”
“Halt” to nie jest lektura do poduszki, po której będziecie spać jak niemowlak, to książka przez która inaczej spojrzycie na świat. Choroba alkoholowa jest straszna, ale przez to jak opisał ją autor, stała się przerażająca. “Zapiski z domu trzeźwienia” to jedna z najpiękniejszych i jednocześnie najtrudniejszych książek jakie kiedykolwiek miałam w rękach. To jak Jakub Zając potrafi ubrać historię w słowa powoduje, że ściska się gardło a oddech staje się płytszy. Bez ostrzeżenia uderza nas pięścią w brzuch wywracając nam wnętrzności na lewą stronę i nie pozwalając nam złapać głębokiego tchnienia. Nie da się tego czytać bez autorefleksji, nie da się przejść koło tej pozycji obojętnie. Ja nie potrafiłam uniknąć myślenia o tym jak bardzo chwila alko-nieuwagi może nas zaprowadzić na dno, z którego nie jest łatwo się odbić.
Moim zdaniem “Halt” powinien przeczytać każdy, w kraju w którym pije się na obie nóżki, przy stołach “ze mną się nie napijesz” jest to lektura, która pewne rzeczy układa w głowie. Hierarchizuje wartości, każe myśleć. Pokazuje świat z innej perspektywy, a Jakub Zając włada słowem jak mało kto. Może lektura tej książki to nie będzie najmilej spędzony czas, ale na pewno będzie on wartościowy.
EdiColorArt –
Myślę, ze jest to ten rodzaj książki, który może spełnić kilka potrzeb, zależnie od tego, czego się w niej szuka. Ja szukałam odpowiedzi. Chciałam zrozumieć mechanizm alkoholizmu. Jak człowiek wpada w pułapkę uzależnienia? Dlaczego alkoholik pije? Co jest fajnego w takim upadlaniu się, traceniu kontroli nad własnym życiem ? Dlaczego tak trudno przestać pić? Skąd wiadomo, ze to już alkoholizm? Książka w pełni spełniła moja edukacyjna potrzebę ale dala mi tez o wiele więcej. Wraz ze zrozumieniem przyszła empatia. Zachwyciła mnie liryczna forma bogata w piękne metafory oraz osobista narracja. Podziwiam odwagę autora i gratuluje wyjścia z tego przerażającego piekła. Czuje się też wdzięczna, ze umknęłam tej pułapce. Myślę, ze nie umiałabym z niej wyjść.
monia.czyta –
Szczerze powiem, że bałam się tej książki. I jej zawartości.
Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. Teraz już żyje po swojemu, “uwolniłam się” i przez całą lekturę, próbowałam znaleźć wytłumaczenie i zrozumienie dla uzależnionego. Nie zdradzę czy znalazłam, ale ta historia wbiła mnie w fotel i nigdy jej nie zapomnę..
Skłoniła mnie do wielu refleksji i przemyśleń.
Niezwykła. Niezwykła historia alkoholika, który próbuje wyjść z uzależnienia. Bohater powieści nie walczył tylko z uzależnieniem, walczył sam ze sobą, swoimi demonami i pokusami. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak autor to wszystko przedstawił. A fakt, że to nie fikcja, przyprawia o jeszcze większą gęsią skórkę.
“Alkoholizm to praca na pełny etat, całodobowy dyżur i nocna zmiana.
Alkoholizm to wypracowanie – wstęp, rozwinięcie i zakończenie.
Alkoholizm to przeznaczenie”
Styl autora jest lekki ale tematyka dla mnie bardzo ciężka i potrzebowałam chwili z tą pozycją , musiałam ją przetrawić. Przemyśleć pewne kwestie, żeby znowu do niej wrócić.
Mocna, dosadna. Potrzebna.
Mogłabym pisać w nieskończoność o jej zaletach. Po prostu po nią trzeba sięgnąć i już.
Wielki ukłon dla pana Jakuba, za to, że odważył się opisać swoją historię. Chciałabym, żeby tą książkę przeczytała pewna osoba i może nabrała takiej odwagi, żeby coś zmienić. Mam nadzieję, że nie jest za późno. Dziękuję.
I oczywiście trzymam kciuki!
Paweł Stryjecki Uncelek –
➡️Powiem szczerze – rzadko się zabieram za takie lektury jak “HALT”. Zwykle pozostawiam życiu funkcje życiowe i dołujące a w literaturze pozostaję przy innego rodzaju wzruszeniach i przeżyciach. Nie ukrywam – głównie oczekuję rozrywki, aczkolwiek rozrywki na wysokim poziomie. Czy to w książkach czy w komiksach, bez znaczenia. Lubię książki trudne ale nie lubię literatury faktu czy też mocno opartej na faktach. A już szerokim łukiem omijam pozycje traumatyczne, oparte na ten przykład na czyichś, nie zawahajmy się tu użyć sformułowania – dramatycznych przeżyciach. A wszystko wskazywało na to, że “HALT” pod kategorie, które omijam – podpada idealnie. Chciałbym, żebyście to mieli w pamięci, kiedy zobaczycie moją ocenę.
➡️Dlaczego zatem ta książka pojawiła się w obszarze moich zainteresowań? Sprawa jest bardzo prosta – wdałem się zupełnie niechcący w pogawędkę z Autorem, przy okazji komentowania u kogoś (niestety nie pamiętam u kogo) recenzji rzeczonej powieści. Od słowa do słowa przystałem na propozycję Autora, aby zrecenzować jego dzieło, co też niniejszym czynię. Będzie to szereg mniej lub bardziej uporządkowanych przemyśleń (raczej mniej), zupełnie innych niż zazwyczaj, bo i książka jest inna niż zwykle przeze mnie czytane. Podejrzewam, że tego typu literatury u mnie nie widzieliście i raczej prędko nie zobaczycie, zatem nie krępujcie się i korzystajcie 😉
➡️Nie doświadczycie w tej recenzji moich zwykłych dowcipów i heheszków (chyba nie?), nie będzie też bardzo długa, bo trudno się o niej pisało. Jeśli jednak zdecydujecie się poświęcić kilka chwil na przeczytanie – poznacie moją subiektywną opinię na temat “HALT” i dowiecie się, czy wg mnie warto po tę książkę sięgnąć i zawracać sobie nią w ogóle głowę.
➡️Nie trzeba być geniuszem, żeby po podtytule domyśleć się, o czym traktuje ta książka. Publikacji o rzeczonej tematyce jest zdaje się całkiem sporo (ja nie przeczytałem ani jednej więc jestem tu całkowicie jak tabula rasa), aczkolwiek mam z pewnych powodów (o których tu nie wspomnę) dość dużą ale nieusystematyzowaną wiedzę na ten temat.
➡️Jestem zdania, że te pozycje można podzielić na trzy grupy: te o podejściu czysto klinicznym, te oparte na osobistych przeżyciach i te oparte na przeżyciach innych osób. Oczywiście podziały mogą być zatarte. Tutaj mamy do czynienia wydawać by się mogło z grupą drugą, o czym dowiadujemy się już we wstępie od-autorskim – otóż książka (jak pisze sam Autor) “jest owocem wspinaczki twórczej rozpoczętej tuż po opuszczeniu /…/ ośrodka leczenia uzależnień. Stanowi ona “osobisty dzienniczek głodu alkoholowego”. Aczkolwiek mamy tu też swego rodzaju wykłady na temat choroby alkoholowej (acz nie do końca kliniczne) a także opisy bazujące na zwierzeniach innych osób. Czyli można rzec, że książka wymyka się sztywnemu podziałowi, który sobie na początku wymyśliłem. Bywa i tak, jak mówi Kurt.
➡️Oszczędzę wszystkim banałów na temat choroby alkoholowej. Wszyscy albo je znają albo myślą, że znają. Opinii na ten temat są miliony, począwszy od najgłupszych, obiegowych bzdur do poważnych, popartych badaniami wypowiedzi. Zdecydowanie tutaj należy oddać głos Autorowi, który opowiada o wszystkim z najlepszej do tego perspektywy – własnego uzależnienia.
➡️Muszę tu BEZWARUNKOWO zacytować dość długi fragment i darujcie mi, ale zaraz zrozumiecie dlaczego. Otóż:
“Niech ta tkanina alkoholowej opowieści, ten wielki zawomitowany i zmięty dywan fabuł, te haftowane wódką monologi śmierdzą nam zawsze przestrogą trzewi wołających każdej bezsennej i samotnej nocy. Chcę czuć głód alkoholowy, chcę, żeby chciało mi się pić, żeby mnie ciągnęło, szarpało, darło do chlania, tylko w ten sposób może uda mi się dzisiaj nie napić.”
➡️Moi Drodzy, po przeczytaniu tego właśnie fragmentu na kilka dobrych minut mnie wmurowało (umysłowo) w ziemię.
Po pierwsze – klimat uderzający z tej wypowiedzi! Autentycznie dostałem dreszczy, wywołanych tym tekstem. Dreszczy spowodowanych współodczuwaniem (na jakimś poziomie) rozpaczy i walki, strachu i odwagi jednocześnie. Sami zobaczycie, że to niezwykle silne uczucia, które będą Wam często towarzyszyły podczas czytania tej książki. Ze mną tak było.
➡️Druga sprawa – język! Takich metafor, nawet zbliżonych poziomem – już bardzo dawno a może nawet jak żyję nie czytałem. Takiego języka, dobitnego, brutalnego i zarazem eleganckiego w konstrukcji – nie spotkałem. Przyznaję – w tym momencie poświęciłem swój czas na zapoznanie się bliższe z informacjami na temat Autora i co się okazało – jest on absolwentem Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego (tak przynajmniej piszą w sieci). Pozwolę sobie napisać – ten czas nie był czasem straconym. Dla jasności – ta książka to powieściowy debiut.
➡️”To nie ja byłem krzywdzony, to ja krzywdziłem, to nie mnie traktowano niesprawiedliwie, to ja byłem niesprawiedliwy /…/”
Chyba właśnie to zdanie leży u podstaw najgłębszego zrozumienia swojej choroby, ale żeby do niego dotrzeć i zrozumieć trzeba niestety przejść parszywą i w cholerę ciężką drogę, którą Autor tutaj właśnie opisuje.
➡️Rozdziały mają SENSOWNE tytuły, na początku rozdziałów mamy cytaty i rozmaite zapiski – uwielbiam to (znowu to napisałem). Ale tutaj mamy to wyniesione na wyższy poziom i bez wahania mogę napisać, że ta książka byłaby znacznie uboższa bez takiej właśnie formy rozpoczynania “chapterów”. Świetne!
➡️Autor jest szczery do bólu. Nie oszczędza nam niczego. Dowiadujemy się o najpaskudniejszych szczegółach, najgorszych przeżyciach i najstraszliwszych koszmarach go dręczących. Dla mnie jest to niesamowicie autentyczne i mocno mnie straumatyzowało, nie ukrywam. Bez tej szczerości ta książka nie miałaby sensu.
➡️”Dojrzały alkoholik to specjalista od kamuflażu i aranżacji sceny. Ileż talentów stworzyła, wykorzystała i zmarnowała choroba alkoholowa.”
O tak. Co do tworzenia talentów daleko nie muszę szukać – wszak Stefanek najlepsze książki napisał gdy był pijany w uj lub w jego przypadku jeszcze naćpany. Dlaczego tak wielu alkoholików odnosi sukcesy zawodowe (do pewnego momentu)? Nieskończona umiejętność improwizacji, kłamstwa, snucia dalekosiężnych planów podporządkowanych jednemu celowi, elokwencja i siła przekonywania przenosi się chcąc nie chcąc na życie zawodowe.
➡️Bezsenność. Stefan pisał o bezsenności w swoim horrorze (który uwielbiam). Tutaj mamy prawdziwy horror bezsenności. Tysiące nieprzespanych nocy. Tysiące wynajdywanych zajęć, aby jakoś ten czas zapełnić.
“Chory sypiałem by nie pić. Uleczony sypiam, by pić a na białej karcie bezsennej nocy odciskam wciąż ten sam, czarny charakter pisma.”
Czy trzeba zapaść na tę chorobę, aby posługiwać się takim językiem?? Oby nie.
➡️Wychodzenie z uzależnienia to leczenie ciała, umysłu i ducha. Łatwiej wyleczyć ciało. Trudniej poradzić sobie ze świadomością, że do końca życia nie można wypić kropli alkoholu. Głód nie daje spać, nie daje żyć, dominuje, podporządkowuje. Dlatego właśnie w ośrodku należy wypracować i przyswoić sobie nawyki, które pozwolą nad nim zapanować. Poznać zasady, które pozwolą go stłumić. HALT – Hungry, Angry, Lonely, Tired. Jeśli te czynniki rosną i przekroczą pewien poziom – powrót do picia jest bardzo prawdopodobny. Osobiście pierwszy raz usłyszałem ten skrót.
➡️Zapomniałbym o okładce (zdjęcie nr 2) – idealnie dobrana do treści. Samotność jest najgorsza w tej chorobie a całkiem samotne przechorowanie i zaleczenie jej jest chyba mało a nawet wręcz niemożliwe. Musi być ktoś, kto wesprze. Inaczej dupa z tyłu, jakbyś nie stanął. Zimno i pustka w duszy, najgorsze myśli, jeden cel, któremu podporządkowuje się wszystko – napić się. I o ile od pewnego momentu świetnie pije się samemu – tak wyjść z tego samemu to już gorsza sprawa.
“Niczym samotni kolarze na trasie wielkiego Tour de Alcohol, jedziemy czas jakiś ramię w ramię i skupieni na swoim zadaniu nie dostrzegamy piękna otaczającego krajobrazu zarezerwowanego dla kibiców.”
Tak jest, alkoholicy to ludzie ekstremalnie samotni, nawet gdy piją wespół z innymi alkoholikami, gdyż picie takie jest “jedynie przeglądaniem się w lustrze i budzić może niepokojące autorefleksje.”
➡️Czytając tę książkę poznałem/przypomniałem sobie niezwykle dużą ilość przymiotników i epitetów. Pojawiło się mnóstwo niesamowitych przenośni. Język tej powieści to jej niezaprzeczalna zaleta. Drugą zaletą jest szczerość do bólu. Trzecią jest brak zadęcia. Czwartą – wzbudzenie zainteresowania czytelnika. Piątą – skondensowana wiedza. Szóstą – wzbudzanie silnych emocji. Siódmą – forma ostrzeżenia/przestrogi. Ósmą – tytuły rozdziałów i swoiste wstępy do nich. Dziewiątą – informacje z pierwszej ręki. Dziesiątą – to, że w każdej chwili mogłem ją odłożyć na półkę i odpocząć.
Dziesięć zalet, wad nie stwierdziłem. Daję tej książce ocenę 10/10 i UZJ (Uncelkowy Znak Jakości) i pamiętajcie co napisałem na początku – nie mam punktu odniesienia. Być może inne pozycje z tego nurtu są lepsze, nie wiem. Ale ja oceniam tu i teraz – ta książka jest zajebista.
➡️Koniecznie po nią sięgnijcie – zobaczycie, to petarda. Chociaż mnie wyprała emocjonalnie i zaraz wrócę sobie na luzaku do krwi i flaków, gdyż muszę odpocząć i zregenerować siły. Ostrzegam – i Wy możecie tego potrzebować.
“Niepijący alkoholik to wybryk natury i kaleki paradoks – czytelnik-analfabeta, święty heretyk, pieprzony pornoimpotent.”
➡️Historie osób opisane w tej książce pozostaną Wam w głowie na długo a ich echa będą Was co jakiś czas zapewne nawiedzać. Te historie to historie koszmaru, który dzieje się codziennie, dzieje się stale, dzieje się wokół nas albo i w nas samych. Przedstawione tutaj w sposób zapadający w pamięć, zmuszający do zastanowienia i niejednokrotnie zapewne zmieniające podejście do samego zjawiska jak i głównych autorów na tej dramatycznej scenie.
➡️Spowiedź kolejnych osób zlewa mi się w mega-spowiedź jednej osoby, jednego alkoholika, jednego pisarza – tak mi się zlewa i kropka.
Autor w sposób niezwykle interesujący, mocny, prawdziwy i często brutalny pozwala nam wniknąć w świat ludzkich tragedii, walki przecież niejednokrotnie przegranej (czy przez to mniej wartej?) ale (i całe szczęście) możliwej do wygrania.
➡️Suche fakty ubrane w takie słowa. Ludzkie tragedie zamknięte w tych 200 stronach z okładem. Historia uzależnienia w pigułce. Chory pewnie nie przeczyta ale zdrowy bądź zaleczony – powinien przeczytać koniecznie.
“Wam, drodzy odbiorcy, pozostaje otworzyć usta i przyjąć ciało Alkochrystusa. Po przełknięciu zaleca się solidnie popić.”
➡️ALE! Jest nadzieja. To się da zrobić. Da się przejść przez to morze suchości, przez ocean znerwicowania i rzekę samotności. Da się przejść, wyjść na brzeg i stanąć na nogi. Nie wszystkim się to uda. Ale można! To jest do zrobienia! Chociaż strach przed stoiskami z alkoholem pozostanie, głód będzie się pojawiał, jak stary, znajomy wróg to ciało wyzdrowieje, duch się wzmocni a psychika wyprostuje. Da się żyć! Da się wyjść!
“Idź więc, a ja będę twoimi ustami i nauczę cię, co powinieneś mówić”
Księga Wyjścia
KONIEC
PS. Muszę to jeszcze raz napisać – język, którym się posługuje Autor to autentyczna rewelacja i gwarantuję, że nie będziecie mogli się oderwać!
PS.2 Jeśli popisałem gdzieś merytoryczne głupoty – wyprostujcie mnie śmiało, gdyż chociaż dość obyty to fachowcem w temacie nie jestem.
PS.3 A my idziemy na jednego…
Rafał (dyrektor_negacja) –
Chciałbym napisać, że „Halt” jest opowieścią o wielkiej przemianie, historią o zwycięstwie dobra nad złem albo o niefortunnym zbiegu okoliczności, co jednak byłoby nieprawdą, albowiem lektura książki Jakuba Zająca nie ma wprawiać w czytelniczy zachwyt. Autor stawia za cel ujarzmienie alkoholizmu, kojarzonego najczęściej z zapijaczonymi mordami spod osiedlowego sklepu. „Mam na imię J. i jestem alkoholikiem” to tylko wstęp do intymnego wyznania o bezsennych nocach, utracie kontroli nad własnym życiem i rozmyciu czasu oraz przestrzeni, tworzących bezkształtną masę, coraz silniej oblepiającą ofiarę nałogu. Stylizowana na powieść książka Jakuba Zająca dowodzi aktualności sygnalizowanego w niej problemu, jego złożoności i przebiegłości, w czym utwierdzają zresztą profile osób dotkniętych alkoholizmem. Punktem odniesienia dla czynionych przez autora rozważań staje się ośrodek terapeutyczny, pobyt w którym stanowi próbę rozliczenia się z nieprzyjemną przeszłością, dzięki czemu myśl o powrocie do normalności przestaje jawić się niczym scenariusz filmowy z małym prawdopodobieństwem jego wyreżyserowania. Jakub Zając przekonuje jednak, że wyjście na prostą nie oznacza końca walki z wewnętrznymi demonami, gdyż te cierpliwie czekają na moment nieuwagi, by na nowo utopić człowieka w oceanie alkoholu. Stąd też w „Halcie” alkoholik nie ma jednej twarzy oraz osobowości, co dobitnie uświadamia narracja książki. Momentami przepełniona filozoficznymi przemyśleniami, innym razem wprost ukazująca fizjologię ludzkiego organizmu, proza Jakuba Zająca potwierdza stanowisko o destrukcyjnym wpływie alkoholu na ciało i umysł jednostki. „Halt” jest pozycją ważną, mocną, a co najważniejsze skracającą listę współczesnych tematów tabu, o których nie chcemy albo boimy się mówić.
Mania –
Doskonale ukazane historie zatopione po brzegi w alkoholu, który wbrew pozorom, nie jest ich głównym tematem. Opowieść zamknięta w mistrzowskiej literacko formie. Do przeczytania w jeden wieczór, do przeżywania w niejeden.