Odrobina wyobraźni, szczypta mąki i czekolady mogą zamienić monotonną samotność w prawdziwy musical.

Blanka wciąż nosi swoje panieńskie nazwisko, ku przerażeniu jej matki i wbrew powszechnym trendom związkowym. Jej życie sprowadza się do kawy w knajpie na końcu ulicy, spaceru, książki, kieliszka czerwonego wina i filmu na DVD. Chyba że na nieudany i lodowato zimny weekend nad morzem zabierze ją niejaki Roland. Albo przyczepi się do niej mniej lub bardziej narcystyczny media planner czy szef działu kreatywnego.

Celina z kolei na sam widok męża Zbyszka czuje się staro. Zdecydowanie woli własne towarzystwo. Ich związek zaśniedział i obrasta tłuszczykiem pochodzącym z kebabów i batoników, które pasjami zjada Zbyszek na mieście.
Za to jej córka Karolina ma rozbudowane plany matrymonialne, choć oszaleć można od jej nastoletnich pomysłów realizowanych bez obiadu, lekcji i udziału rozsądku. Poszukując sposobów na rozruszanie męża i dodatkowe źródło energii dla związku, poznaje Blankę i całkowicie daje się pochłonąć pewnej słodkiej akcji.

Agnieszka hen daleko pozostawiła przyjaciółki z Wyrębów-Cichoszy. Dziś mieszka w Warszawie, jest młodą mamą, ale jej mąż Hubert spędza więcej czasu u matki niż na łonie rodziny. W lodówce piętrzą się weki dla synka, koszule mama prasuje niedościgle, a jej dobre rady są żywcem wzięte z dowcipów o teściowych. Zakochanej w Paryżu (którego nie widziała) i krewetkach (których nigdy nie jadła) młodej i naiwnej dziewczynie dają w palnik po równo: upiorna rodzinka i osamotnienie w warszawskim bloku. Na szczęście z odsieczą przybywają czujne sąsiadki.

„Mało to na świecie ludzi, którzy wyglądają na jedno, a czują co innego? Tylko jak wielu z nich tak odważnie idzie za głosem serca?” – pyta autorka i kreśli wciągającą, pełną autentycznych emocji historię bliską każdej kobiecie, która dała złapać się w pułapkę rutyny. Bo nawet szare, zmęczone monotonią blokowisko nie musi być zbiorem pudełek na samotność.

Nowa powieść Doroty Kassjanowicz uchyla rąbka tajemnicy kobiecej przyjaźni. Panowie lekceważący siłę kobiet – strzeżcie się. Szczególnie siły sąsiadek z jednego bloku i potęgi czekoladowego ciasta.