Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć ze spotkania autorskiego z Ingą Iwasiów, z okazji premiery jej książek “Blogotony” i “Umarł mi”. Spotkanie odbyło się w stołecznym klubie Kosmos Kosmos.
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.443952792383559.1073741842.152244658221042&type=1
Zwolennicy końcówek męskoosobowych zmuszeni będą poskromić swoje przyzwyczajenia językowe, bo w odniesieniu do tej autorki okazałyby się one wyjątkowo niefortunne. Profesorka, literaturoznawczyni, krytyczka literacka, prozaiczka, redaktorka i w końcu – szczecinianka – Inga Iwasiów jest bowiem jedną ze sztandarowych polskich feministek.
Cykl jej felietonów, to subiektywne panoptikum. Zbiór osobistych obserwacji odnoszących się do spraw zasadniczych, ale też codziennych, obyczajowych, a nawet błahych.
Pisarka potrafi być w swoich opiniach bezkompromisowa. Środowiskowe sympatie czy antypatie nie wyznaczają kierunku jej myślenia. Iwasiów inspiruje i prowokuje. Rzuca rękawicę tuzom polskiej kinematografii: „Kobiety Wajdy są niewiarygodne i anachroniczne” pisze, recenzując „Katyń”; nie patyczkuje się z koleżankami po fachu: „Feminizm ma przez romans z literaturą popularną wiele do stracenia, mniej do zyskania”; bez eufemizmów ocenia polskie nagrody literackie i nie zostawia suchej nitki na tzw. prasie kobiecej. Dla równowagi i jakby na usprawiedliwienie, prezentuje spory dystans do siebie – bez kokieterii przyznaje się do przegranej potyczki słownej, czy nie do końca udanych działań literackich.
Odsłania też Iwasiów twarz nieznaną z biograficznych notek. Pokazuje się jako kobieta obserwująca z melancholią proces przemijania. Wspomina dawne fascynacje, akceptuje nieuchronny finał pewnych życiowych etapów („Zmiana przychodzi wówczas, gdy stajemy się przezroczyste. Przepuszczają nas w drzwiach, żebyśmy sobie poszły szybciej. Nie biorą naszych numerów telefonu. Opowiadają o bólach wątroby”). Ten zbiór felietonów zawiera więc zapisy bardzo osobiste, nawet intymne. Śmierć babki, z którą w dzieciństwie dzieliła pokój, odejście ojca, z którym do końca pozostawała w czułej relacji…
Dla kogo pisze Inga Iwasiów? Mówi, że wypatruje swoich potencjalnych czytelników na lotniskach i dworcach. A tych, których wypatrzy, zabiera potem w swoje literackie peregrynacje. Vancouver, Wiedeń, Wilno… Z reporterską wrażliwością obserwuje miejsca i ludzi. Podgląda otoczenie, bo właśnie to w podróżowaniu lubi najbardziej. Zaraz po przyjeździe wychodzi z hotelu żeby zobaczyć, co dzieje się tuż za rogiem… Opisuje etno-jarmarki, komentuje relacje polsko-litewskie i dialoguje ze Stasiukiem na temat patriarchatu w Albanii.
Ma także swoje „kompulsje internetowe”, konto na Facebooku i bloga. Niesprawdzona poczta, jak twierdzi, ssie ją przed snem w żołądku. Kim więc jest Inga Iwasiów? Sama o sobie lubi mówić: profesorką i pisarką. Czyli kobietą w świecie mężczyzn, która „wciąż musi udowadniać swoją intelektualną wartość”.