Niewiarygodne, przerażające i przykre jest to, przez co musiały przejść bohaterki “Wiosennych dziewcząt” Brandona W. Jonesa. Nie do pomyślenia jest to, że coś takiego naprawdę przytrafiało się i zapewne nadal przytrafia wielu kobietom na całym świecie. Odzierane z godności, wolności i szczęścia, Gi i Il-sun niejednokrotnie potrafiły wyłapać, wychwycić dobre strony i plusy poniżającej pracy – czyli recenzja powieści Brandona Jonesa pt. “Wiosenne dziewczęta” (tłum. Anna Zeller).
Całość recenzji dostępna tutaj: http://tajusczyta.blogspot.com/2014/02/wiosenne-dziewczeta-brandon-w-jones.html.
Brandon W. Jones, “Wiosenne dziewczęta“: Urodziły się w kraju, gdzie ich piękno było ich przekleństwem.
„Jedna z najbardziej pasjonujących, najpiękniej napisanych i najważniejszych książek, jakie czytałam w ciągu ostatnich lat”.
Alice Walker, autorka “Koloru purpury”
Bywało, że dla kobiety zmuszanej do handlowania swoim ciałem jedyną ucieczką było szczelne zamknięcie ostatniego okrucha własnego ja, tak by nie zostało skalane, i skrywanie go pod grubym pancerzem. Tak właśnie Gi chroniła swą niewinność w nadziei, że pewnego dnia zdoła ją odzyskać…
Gi była zastraszoną, zamkniętą w sobie dziewczynką, która spędziła dzieciństwo w obozie pracy w Korei Północnej. Jako matematyczny geniusz nauczyła się znosić ból, wycofując się do świata liczb, gdzie szukała schronienia. Gdy w sierocińcu spotkała swoje przeciwieństwo – zuchwałą, promienną i bezkompromisową Il-sun – otaczający ją świat nagle nabrał koloru nadziei. Do czasu, gdy sprzedano je jako prostytutki do Korei Południowej i dalej do Stanów Zjednoczonych, gdzie czekała je niewola daleko bardziej okrutna niż ta zza żelaznej koreańskiej kurtyny.