Zaczynam “Odę do dysforii”: “Dysforio, książko moja, ile cię cenić trzeba, ten tylko się dowie, kto cię przeczytał”.
Takiego felietonu Daniela Passenta na łamach tygodnika “Polityka” jeszcze nie było. – Marcin Kołodziejczyk ma słuch absolutny i osłuchuje, a może trochę podsłuchuje, Polskę od różnych stron (…). Nasz kolega redakcyjny, zwany Kołem, jest mistrzem obserwacji, nasłuchiwania, pastiszu. Pisze o ludziach ciepło, ale ironia to jego broń masowego rażenia. – snuje Daniel Passent, by zakończyć dobitną puentą: Najwybitniejsi reporterzy w historii POLITYKI – Ryszard Kapuściński, Hanna Krall – każdy na swój sposób, przechodzili z reportażu w literaturę. Książka Kołodziejczyka wyrasta z reportażu, tak dobrze osadzona jest w polskich realiach, ale jednocześnie go przerasta, bo to już jest literatura.