Zapraszamy do lektury rozmowy Cezarego Łasiczki z Markiem Bieńczykiem o winie i literaturze w najnowszym wydaniu magazynu PRESS.
Gdyby Pana przyrównać do wina, to jakim jest Pan teraz?
Osobowościowo? Pewnie półkwaśnym. A idealnie jakim chciałbym być? W świecie francuskim mamy podstawowe rozróżnienie: bordeaux, czy teatralizacja, kompozycja, architektura. Coś, co mi szalenie odpowiadało, gdy byłem młodszy. Lubiłem wino dobrze ułożone, tak jak lubię książki dobrze skomponowane. Druga rodzina to burgund, czyli wino zmysłowe, robione w dużej mierze na czuja, mniej wykombinowane, bardziej intuicyjne. Im jestem starszy, tym bardziej lubię burgundy. Dlatego chciałbym być jak burgund z nostalgią bordeaux.